lut 02 2005

nowe nadzieje?


Komentarze: 3

Ciężkie dni są moim udziałem w tym nowym roku.. ważą się moje losy, nie wiem gdzie będę i po co pod koniec tego roku, ale wiem, ze nie może być tak jak jest...

Aż czasem nabieram ochoty, by uciec stąd gdzieś daleko i zacząć wszystko od początku. Bo takie czekanie na werdykty, decyzje, uwikłanie w zależności jest bardzo męczące.

 

Czekać warto na kogoś. Tylko i wyłącznie. I to jednak tylko wtedy, gdy jest gwarancja, że ten ktoś się pojawi. Że chce.

Bo inaczej to kiepsko..

 

czekam na kogoś, kogoś kto wie, że jestem, ale nie wie, że czekam na niego..

 

czasem się boję, że udaje, że nie wie, że woli nie wiedzieć, że nie chce..

 

 

ucieka mi czas..i wciąż jestem zła..nie widzę już w sobie pozytywnych barw..

chemia_smutku : :
KRYSTNA83
02 lutego 2005, 15:18
ale na tym klifie wieje....ja mam 3 egzamy w plecy w tej sesji. Jak zalicze, to wykapie się w cuzonym morzu, jak nie rzuce sie w dół na skały. Pozdrawiam... Ps. KLIFY są fajne :P np taki CLiff RIchards :P
02 lutego 2005, 13:52
ps. ten klif to chyba z powodu klasowki z geografi...
02 lutego 2005, 13:51
ja sie boje nadziei... zawsze kiedy zaczyna sie robic dobrze spaceruje pa niebespiecnzym gruncie... za chwile spotykam klif... pozdrawim

Dodaj komentarz